To jest stara wersja strony!


Kolejny raz w Grecji. Kolejne podejście do wizyty na Santorini.

Ostatnim razem zatrzymało nas na Zatoce Sarońskiej meltemi, korzystając z okazji zwiedziliśmy ją jeszcze dokładniej.

Tym razem prognozy były dla nas korzystne. Przez pierwsze dwa dni 5B z północy pchające nas na Santorini. Potem dzień, dwa ciszy - akurat by zwiedzić wyspę. A w następne dni zapowiadana zmiana kierunków wiatru na południowo zachodnie miała nam pomóc wrócić do Aten. Jednak na tak dalekie prognozy warto patrzeć z dystansem więc zarejestrowaliśmy tylko minimalne szanse pojawienia się ciężkich warunków żeglugowych.

Sobota 2013-09-21

Przyleciałem prosto ze Stambułu z turystycznych regat RestoCup. Około 9:30 jestem na lotnisku w Atenach, przed południem w Marinie Alimos.

Część mojej załogi już na miejscu, na jachcie - przez tydzień s/y Arion będzie naszym domem. Na drugim jachcie - s/y Narcisos - jest już cała załoga razem ze swoim skiperem. Cztery ostatnie osoby pojawią się naszej jednostce dopiero wieczorem.

Godziny mijają szybko. Przegląd i odbiór jachtu, zakupy, obiad, znalezienie punktu sprzedaży pakiety internetowych by mieć ciągły dostęp do prognoz pogody, zapoznanie się z załogą. Wieczór nadchodzi błyskawicznie i cała załoga jest w komplecie. Wszyscy zapoznają się z jachtem, ze sobą nawzajem i tuż przed północą wypływamy z portu by jak najintensywniej doświadczyć ducha Cyklad!

Niedziela 2013-09-22

Na pokładzie łącznie ze mną (skiperem) 10 osób. Trzech sterników morskich, dwóch żeglarzy jachtowych i tylko jedna osoba która nigdy nie pływała po morzu. Daje to komfortową sytuację podziału na trzy zrównoważone doświadczeniem i umiejętnościami wachty, jednak w nocy śpię mało - jesteśmy za blisko brzegu by pozwolic sobie na pełny odpoczynek dopóki osobiście nie poznam rzeczywistych, a nie deklarowanych :) umiejętności oficerów wachtowych.

Wschód słońca przywitał nas na południe od świątyni Posejdona pod Sounio. W zatoce pod świątynią stała Narcisios, ale załoga nie śpieszyła się do nas dołączyć więc popłynęlismy dalej w kierunku na Santorini gdzie zamierzaliśmy wylądować przed południem następnego dnia.

Po podniesieniu się słońca wyżej nad horyzont i po wypłynięciu na otwarte wody wiatr zaczął tężeć. W południe mieliśmy już silne 5B i słoneczną bezchmurną pogodę. W poprzednie dni wiatr był dużo słabszy, dzięki temu morze nie było jeszcze zafalowane. Prawie równa powierzchnia morza, 17-18 węzłów wiatru z leciutkimi szkwałami z baksztagu i nasza Bawaria 49 wiozła nas ze stabilną prędkością ponad 8-9 węzłów. Szybko przemierzalismy zaplanowaną trasę.

Żeby nie być na miejscu za wcześnie i żeby dać odpocząć załodze po pierwszym dniu na wodzie zdecydowałem by zatrzymać się na wyspie Sifnos w porcie Kamares. Byliśmy tam około 15-tej. Stanęliśmy przy nabrzeżu promowym od strony portu jachtowego i łódek mieszkańców miasteczka. Zostaliśmy uprzedzeni przez policję portową, że w nocy w to miejsce przypływa prom i że musimy sie przestawić na miejsce obok innych jachtów (kotwica z dziobu w zatokę i rufą do brzegu). Na razie się tym nie przejmowaliśmy. Szybko ogarnęliśmy jacht, zjedliśmy obiad, zaplanowaliśmy wycieczkę… i wtedy przestawiliśmy się spokojnie na docelowe miejsce.

Wiatr miał się wzmagać w nocy. Dodatkowo co kilka minut spadały ze zboczy bardzo silne szkwały. Wydaliśmy dużo łańcucha kotwicznego, sprawdziłem czy mocno nas trzyma i wybraliśmy się na zwiedzanie wyspy. Wzięliśmy z wypożyczalni 5 skuterów i ruszylismy w trasę. Piękne widoki, fajne trasy. Miastoczko Apolonia nie zachwyciło nas niczym oprócz nazwy, ale okoliczne wiatraki, kapliczki i kościółki na szczytach oddawały braki „stolicy” z procentem.

Do portu wróciliśmy już po zachodzie słońca usatysfakcjonowani wycieczką. Skontaktował się z nami skiper jachtu Narcisios i zapowiedział, że przed północą do nas dołączą. Do tej pory trzymająca kotwica puściła dno kiedy podchodzący do brzegu jacht oparł się na nas i odciągnął od osi pracy łańcucha. Kiedy oni już pewnie stanęli przy brzegu my odeszliśmy by ponownie rzucić kotwicę. Za pierwszym razem kotwica nie złapała dna. Po drugim podejściu udało się, ale już nie byłem jej tak pewny jak wcześniej - dno w tym miejscu nie dawało takiej pewności. Spięliśmy się z sąsiednimi jachtami szpringami tak by wrazie czego podtrzymywać się nawzajem.

Poniedziałek 2013-09-23

W nocy wiatr duł silnie. Co chwila uderzenia szkwałów było słychać jak silne trafienia czymś twardym w takielunek. Wychodzilem do kokpitu kilka razy by sprawdzic, czy nie zbliżamy się do brzegu, czy kotwica nie puszcza - ale bez problemu doczekaliśmy rana.

Około 5-tej rano wiatr osłabł do poziomu 4B i do 7-mej spałem już bez żadnej przerwy. Poranne tankowanie wody i opłata za postój oraz 12-godzinne korzystanie z prądu przypomniały co jeszcze przemiawa za wypoczynkiem w Grecji - za wszystko zapłaciliśmy 3 Euro. :)

Szybkie śniadanie i w drogę!

Po poprzednim dniu i po nocy z silnym wiatrem fale wypiętrzyły się nieznacznie. Kiedy wyszliśmy z cienia wyspy osiągały ok. 1m wysokości i osoby za sterem musiały już trochę na nim pracować. Wiatr baksztagowy i fale z tyłu od bakburty były wymagające dla świeżych adeptów morskiego żeglarstwa. :)

Przez cały dzień pokonaliśmy odcinek do Santorini. Do wnętrza kaldery wpłynęlismy ok. godziny 17tej. Nie znaleźliśmy tam żadnego miejsca do postawienia jachtu więc ruszyliśmy dalej. Zachód słońca podziwialismy już będąc po południowej stronie wyspy, kilka chwil później stalismy już w porcie Vlichada.

Wtorek 2013-09-24

Wycieczka po Santorini.

Środa 2013-09-25

Vlichada - Ios - Serifos

Czwartek 2013-09-26

Serifos - Kithnos

Piątek 2013-09-27

Kithnos - Ateny

Sobota 2013-09-28

Powrót do domu.